Gdy tylko kończy się lato, aura zaczyna kaprysić. Jak ją przechytrzyć i zaplanować udany wypoczynek? Najlepiej zdać się na siebie. Podpowiadamy kilka prostych metod, które pozwolą samodzielnie przewidzieć zmiany pogody i rozwiać dylematy z gatunku „na szlak czy do sauny?”

 

Znani z niekonwencjonalnych pomysłów Brytyjczycy wymyślili swego czasu przyrząd, który – jeśli wierzyć jego twórcom – analizuje codzienną pogodę lepiej niż BBC. Z pozoru instrument ów wygląda jak zwykły kamień zawieszony na statywie. Może dlatego, że jest zwykłym kamieniem zawieszonym na statywie. Liczy się to, jak działa. A działa bardzo prosto. Wystarczy rzucić okiem na dołączoną instrukcję i już wiemy, że kiedy kamień jest mokry, to niechybnie oznacza deszcz. Kiedy rzuca cień – pogoda jest słoneczna. Biały kolor kamienia sygnalizuje opady śniegu, ruchy w płaszczyźnie horyzontalnej to oznaka wiatru, zaś jeśli akurat nie możemy dostrzec naszego wskaźnika, z pewnością jest mgła. No a kiedy po kamieniu pozostał tylko statyw, mamy do czynienia z huraganem.

 „Weather rock” to oczywiście nic innego jak kolejny przykład typowo angielskiego poczucia humoru. Nie ulega jednak wątpliwości, że tego typu domowe sposoby odczytywania sygnałów wysyłanych przez naturę i przewidywania na ich podstawie pogodowych trendów popularne są na całym świecie.

Góral prawdę ci powie

górlaski barometrMy również mamy swój równie niekonwencjonalny pomysł – „góralski barometr”, czyli drewnianą chatkę z ruchomymi figurkami dziada i baby. Wystarczy potem na nią zerknąć i już wiadomo, co nas czeka – jeśli z chałupy wychyla się dziad, możemy pakować plecak i ruszać na powietrze, bo na pewno będzie słonecznie. Jeżeli baba – lepiej nie ruszać się nigdzie bez parasola. I to działa. Obydwie figurki są bowiem połączone z prostym ciśnieniomierzem. Gdy zbliża się wyż, mechanizm wypycha dziada, gdy zaś ciśnienie gwałtownie idzie w dół, na przód wysuwa się jego towarzyszka. Musimy tylko wiedzieć, że w naszej szerokości geograficznej stopniowy spadek ciśnienia niemal na pewno oznacza nadejście chmur, opadów i ochłodzenia (a w zimie odwilży), natomiast wzrost wiąże się zwykle z poprawą pogody, ustąpieniem mgły i zmniejszeniem siły wiatru.

Spójrz w niebo

chmuryPrawdziwą encyklopedią wiedzy o pogodzie są chmury. Co jednak zrobić, gdy nie potrafimy nawet odróżnić cumulusa od cirrusa? Najlepiej zdać się na zdrowy rozsądek. I pamiętać, że jeśli na błękitnym niebie pojawiają się niewielkie kłębiaste „baranki”, które pod wieczór znikają, możemy być niemal pewni ładnej pogody. Gdy zaś na horyzoncie widzimy potężną, wysoką chmurę zakończoną u góry charakterystycznym „kowadłem”, lepiej czym prędzej brać nogi za pas. To znak, że zaraz rozpęta się burza. Nic dobrego nie zwiastują również tzw. nimbostratusy, czyli chmury mające postać jednolitej, ciemnoszarej warstwy, całkowicie przysłaniającej słońce. To zwykle obietnica długotrwałego, nużącego deszczu. Jeśli więc mamy akurat w hotelu basen albo jacuzzi, lepiej od razu się tam udać i zająć dobre miejsce, gdyż warunki raczej szybko się nie zmienią.

Wśród komarów i świerszczy

świerszcze i mrówki Można by długo wymieniać inne naturalne sygnały ułatwiające przewidywanie pogody. Że gdy kot dokładnie się myje, na pewno będzie padać. Że roje komarów wesoło latające wieczorem zwiastują słoneczny dzień. Że gdy zbliża się deszcz, mrówki zamykają wejścia do mrowisk. Ba, nawet że wystarczy policzyć liczbę cyknięć świerszcza w ciągu 14 sekund i dodać 40, by dowiedzieć się, jaka będzie temperatura (wynik niestety wychodzi w Fahrenheitach). Otaczający nas świat jest zatem pełen wskazówek. Planując jesienny wypad, warto zwrócić na nie uwagę i uzupełnić informacje zaczerpnięte z telewizji o szczyptę ludowej mądrości. W ten sposób na pewno będzie nam łatwiej zdecydować, czy nazajutrz ruszamy w góry, czy jednak zostajemy powygrzewać się w saunie.