Pierwszy raz poleciał w świat z biletem w jedną stronę i 150 euro w kieszeni. Dziś odwiedził już blisko 40 krajów, mieszkał w Tajlandii, Australii i na Sri Lance, a podróże stały się jego codziennością. Udowadnia, że egzotyczne wakacje mogą być w zasięgu każdego – wystarczy dobry plan i otwartość na nowe doświadczenia. Marek Pukas w rozmowie z Magazynem Travelist zdradza, jak łatwiej podróżować do dalekich krajów, o czym warto pamiętać i jak się przygotować do takiej podróży.
Gdy rozmawiamy, u Ciebie jest wieczór, podczas gdy w Polsce dzień się dopiero zaczyna…
Dokładnie! Powiem więcej: w Polsce skończyło się lato, a tu, gdzie jestem, już mamy wiosnę. Aktualnie jestem w Australii – w Brisbane wypożyczyłem campervana i za kilka dni dotrę do Cairns na północno-wschodnim krańcu kontynentu. Na miejscu dołączę do lokalnej grupy, która organizuje spływ kajakowy, ale planuję też nurkować na Wielkiej Rafie Koralowej.
Przed Australią na dłużej zatrzymały cię Sri Lanka i Tajlandia, ale odwiedziłeś dużo więcej krajów na całym świecie. Jak długo trwa Twoja przygoda poza Polską?
Pierwszy raz wyjechałem z kraju zaraz po tym, jak ukończyłem technikum w wieku 20 lat. Była to Irlandia, którą już odwiedziłem wcześniej na wyjeździe szkolnym oraz w trakcie Erasmusa po drugiej klasie technikum. Bardzo mi się spodobał ten kraj, dlatego zdecydowałem się na przeprowadzkę. Poleciałem z biletem w jedną stronę i 150 euro w kieszeni.
Odważne. Rozumiem, że początki w Irlandii nie należały do najłatwiejszych?
Miałem szczęście, bo dość szybko udało mi się znaleźć pracę. Z zawodu jestem kucharzem, więc zaraz po przyjeździe napisałem pierwsze CV i dwa dni później dostałem się do pracy na kuchni. Później pracowałem jeszcze w kilku różnych miejscach, ale w międzyczasie zacząłem odkładać pieniądze na podróże. Zawsze mnie to kręciło – chciałem eksplorować świat, więc oszczędzałem każdy grosz.
Skąd ta „zajawka” na podróże?
Zawsze je kochałem, chętnie jeździłem na wycieczki szkolne, bardzo się cieszyłem na każdy wyjazd. Nie pochodzę z bogatego domu, więc często nie wyjeżdżałem poza rodzinną miejscowość na Podkarpaciu. Dlatego gdy mieszkałem w Irlandii, to na potęgę korzystałem z tanich lotów i jak tylko miałem kilka dni wolnego, od razu szukałem najtańszych biletów. Wtedy kierowałem się tylko ceną, lecąc tam, gdzie pozwalał budżet – do Francji, Portugalii, Włoch czy Anglii. Egzotyczne wakacje pozostawały poza moim zasięgiem.
Po trzech latach w Irlandii wróciłem do Polski, bo pandemia pokrzyżowała mi plany przeprowadzki do Australii. Dwa lata później znowu wyjechałem – tym razem do Amsterdamu, gdzie pracowałem w restauracji. I to tam nastąpił przełom, kiedy zdecydowałem się wejść do nieznanej mi jeszcze rzeki. Paradoksalnie w takich właśnie niepewnych warunkach czuję się najlepiej.
Co było tą „rzeką”?
Pogoń za przygodą i chęć realizowania marzenia, którym było życie w gorącym kraju, nad oceanem, blisko plaży. Dobrze się odnajduję w otoczeniu innych kultur i tego właśnie potrzebowałem. Szukając nowego zajęcia, trafiłem na firmę z branży turystycznej, która organizuje wycieczki backpackerskie, a jej siedziba jest w Bangkoku. Zaprosili mnie na okres próbny do Tajlandii, dlatego kupiłem bilet w jedną stronę i ruszyłem w wielki świat.
Jak odnalazłeś się w roli przewodnika?
Wtedy była to praca moich marzeń, która umożliwiała podróżowanie non-stop, ponieważ prowadziłem długie, trzytygodniowe wycieczki. Tak naprawdę żyłem w trasie, a w dniach wolnych również dużo podróżowałem. W ten sposób pracowałem przez kolejne dwa lata, odwiedzając też Australię, Koreę Południową i Japonię.
Później jednak wróciłeś do Polski z planem własnego projektu turystycznego. Co poszło nie tak?
Chciałem otworzyć biuro podróży i organizować egzotyczne wakacje dla backpackersów z Polski. Założyłem, że zainteresowanie projektem będzie duże, ale rodzimy rynek okazał się trudny – ludzie często mówią, że są chętni na dalsze wyjazdy, a ostatecznie nie decydują się na podjęcie ostatniego kroku, nawet w ramach zorganizowanej wycieczki. Po drodze pojawił się problem z ubezpieczeniem firmy, więc odłożyłem ten pomysł, spakowałem się i ponownie wyjechałem, skupiając się na rozwoju swoich mediów społecznościowych. Chciałem robić content, żeby zbudować markę osobistą i częściowo z tego się utrzymywać.
Egzotyczne wakacje – jak przełamać bariery językowe i kulturowe
Co w Twojej ocenie jest największą barierą przed podróżowaniem do dalekich krajów?
Najczęściej jest to lęk przed nieznanym, inna kultura, duże odległości. Poza tym bardzo często słyszę, że sporym wyzwaniem dla wielu osób jest brak znajomości innych języków i strach przed popełnianiem błędów podczas rozmowy. Nie jesteśmy na sprawdzianie w liceum i nikt nie będzie nam wytykał, że czegoś nie wiemy. Mama mojej koleżanki – kobieta po sześćdziesiątce – zwiedziła niemal cały świat, a po angielsku rozpoznaje tylko „exit” czy „gate”. To chęć odkrywania jest tu najważniejsza.
Bardzo często słyszę też, że “egzotyczne wakacje są drogie, nie stać mnie”. Ale prawda jest taka, że mało kto robi dokładny research, by rzeczywiście poszukać opcji najbardziej przystępnych dla domowego budżetu. Ludzi przytłacza ilość informacji w internecie i nie wiedzą, gdzie mają szukać najlepszych ofert. Dotyczy to szczególnie lotów.
Jak tanio rezerwować loty?
Jakie masz sprawdzone sposoby na tanie latanie na długich dystansach?
W przypadku egzotycznych podróży zasada jest prosta: im więcej przesiadek, tym tańsze będą bilety lotnicze. Nie trzeba patrzeć na to przez pryzmat czasu, który nam zajmie, zanim dotrzemy do miejsca docelowego – w trakcie przesiadki możemy zwiedzić miasto albo odpocząć w pobliskim hotelu. Poza tym wybór tanich przewoźników, jak np. Air Arabia zamiast Emirates, choć wiąże się z mniejszym komfortem podróży, ale pozwala znacząco zaoszczędzić.
Zarezerwowaliśmy nocleg i kupiliśmy bilety na samolot. Po długim locie w końcu dotarliśmy na miejsce. Jak najlepiej wykorzystać czas w nowym miejscu?
Spotkania z lokalnymi mieszkańcami to jedno z najpiękniejszych doświadczeń, jakie egzotyczne wakacje mogą nam zapewnić. To dzięki rozmowom z ludźmi w pełni poznajemy kulturę danego kraju. Kosztowanie regionalnych smaków to także jedna z form odkrywania świata. Obie czynności można umiejętnie połączyć, na przykład udając się do lokalnej restauracji, przy okazji nawiązując kontakt z obsługą czy gośćmi.
W takich sytuacjach często pytam o ich codzienność, zwłaszcza jeśli chodzi o bardzo przyziemne rzeczy, jak chociażby minimalna krajowa. Z jednej strony pozwala to wyobrazić sobie sytuację ludzi i częściowo zrozumieć, jak nas postrzegają, a z drugiej – pomaga nam wejść w ich buty i zobaczyć, jak funkcjonuje to społeczeństwo.
Jedzenie w podróży – jak oszczędzać na posiłkach?
W podróży wydajemy również dużo na jedzenie. Czy możemy na tym zaoszczędzić?
Polecam jedzenie w mniejszych restauracjach, prowadzonych często bezpośrednio przez właścicieli – różnica w kosztach może być ogromna. Przykładowo w ekskluzywnej restauracji tajskiej pad thai może kosztować 50-60 zł, podczas gdy pani w budce obok sprzeda go za cenę wielokrotnie niższą, choć w smaku będzie sto razy lepszy. Wiem to z wielu własnych doświadczeń.
Często podczas wycieczek, które czasem jeszcze prowadzę, mówię uczestnikom, że jeśli widzą miejsce, do którego nie ustawia się kolejka lokalsów, to lepiej się wstrzymać z zamówieniem tam posiłku. Mieszkając w Bangkoku często mijałem panią, która na skromnym stoisku przy ulicy serwowała zupę – był to mały wózek, ale kolejki zawsze spore. Odstraszał tylko widok wiszących zapieczonych kaczek. W końcu spróbowałem. Co się okazało? Była to najlepsza zupa w moim życiu.
Gdzie szukać najlepszych atrakcji za granicą?
Poza doświadczeniami gastronomicznymi mamy jeszcze zwiedzanie, atrakcje. Jak planujesz swoją trasę i z jakich źródeł korzystasz, by znaleźć najlepsze miejsca?
Robię dokładne rozeznanie przed wyjazdem. Żyjemy w 21. wieku i większość ma dostęp do internetu. Narzędzia typu ChatGPT mogą nam dać sporo wartościowych wskazówek, odpowiadając np. na pytanie: „co muszę zobaczyć w Kolombo na Sri Lance?”. Do dyspozycji mamy też inspiracje na Instagramie, TikToku, ale także osoby polecające różne miejsca w serwisach takich jak TripAdvisor. Research przed zaplanowaniem dalekiej podróży to podstawa.
Czy lokalsi to też dobre źródło informacji?
Najlepsze! Mają największą wiedzę o zachwycających miejscach spoza popularnych przewodników turystycznych. Dlatego jeszcze raz podkreślam, że warto rozmawiać. Mnie się nigdy nie przytrafiło, że ktoś odmówił pomocy i polecenia ukrytych perełek.
Co udało Ci się odkryć dzięki rozmowom z mieszkańcami?
Jednym z przykładów jest przepiękny zakątek na Sri Lance – Blue Beach Island. Największe wrażenie robi tam widok fal rozbijających się o skały, co można zobaczyć na samym końcu wyspy. Rzadko kto tam dociera, mimo że miejsce jest przepiękne.
Szczepienia i ubezpieczenie podróżne – czy są potrzebne?
A co z zalecanymi szczepieniami? Czy wybierając się na egzotyczne wakacje warto zadbać również o nie?
Choć w wielu krajach nie są one wymagane, to jednak warto pomyśleć o tych podstawowych. Wszystko zależy od kraju, do którego się udajemy, ale najczęściej są to szczepienia przeciwko malarii, tężcowi, durowi brzusznemu czy wirusowemu zapaleniu wątroby typu A. Zdrowie mamy jedno, dlatego ważąc potencjalne ryzyko i korzyści, warto zainwestować w spokój swój i naszych bliskich.
Czy ubezpieczenie to również must-have? Według różnych badań rynkowych wielu Polaków nie wykupuje polisy na czas podróży.
Osobiście kilka razy przekonałem się o konieczności posiadania ubezpieczenia, zwłaszcza jeśli czekają nas egzotyczne wakacje. Radzę, by przed wyborem polisy dobrze sprawdzić firmę ubezpieczeniową. Warto sprawdzić opinie innych i zadać sobie takie pytania: czy pomoc faktycznie zostanie udzielona, jak łatwy jest kontakt z obsługą, czy jest dostępna infolinia 24/7.
W moim przypadku ubezpieczenie podróżne to produkt absolutnie kluczowy, ponieważ cały czas jestem w ruchu i często zmieniam kraje. Mam roczną polisę, która kosztowała mnie ok. 2 tys. zł, ale dzięki temu jestem ubezpieczony na całym świecie, co również obejmuje zdarzenia spowodowane aktywnościami wysokiego ryzyka. Jednak w przypadku pobytu, który potrwa tydzień lub kilkanaście dni, a w dodatku nie planujemy uprawiać sportów ekstremalnych, bez problemu zmieścimy się w budżecie kilkuset złotych.
Zdradzisz, ile realnie kosztuje Cię życie w trasie?
Wydaję około 3–4 tys. zł miesięcznie, włącznie z transportem, noclegami i wyżywieniem. W tej cenie mam też coś ekstra: ocean, gwiazdy, ciepło i fantastycznych ludzi wokół.

Marek Pukas to podróżnik, bloger i twórca internetowy, który od 8 lat dzieli się swoimi doświadczeniami z egzotycznych wypraw. Odwiedził niemal 40 krajów na pięciu kontynentach. Na co dzień mieszka tam, gdzie jest jego plecak – sprzedał wszystko, co miał, i wyruszył w świat z biletem w jedną stronę, by odkrywać nowe miejsca, kultury i ludzi. Aktywnie podróżuje i dzieli się swoimi przeżyciami na portalach społecznościowych (Facebook, Instagram, TikTok), pokazując, że podróże to nie tylko zwiedzanie, ale też spotkania z ludźmi, odkrywanie smaków i nauka otwartości na różnorodność. Jest założycielem marki Marko Travel, której misją jest inspirowanie innych do realizacji marzeń o dalekich wyprawach. W podróży najbardziej ceni wolność, przygodę i autentyczne doświadczenia, które pozwalają spojrzeć na świat z nowej perspektywy.






